Polecamy...

Wodne szaleństwa w gronie znajomych relacja z pobytu w Parku Wodnym Energylandia!

22 maja 2020

W zeszłe wakacje wybrałam się ze znajomymi, po długich namowach, do Parku Wodnego Energylandia. W rzeczywistości jest to kompleks wodny w Parku Rozrywki Energylandia w Zatorze, który został dobudowany do całości w 2016 roku. Ciężko było mnie namówić, gdyż nie przepadam za zabawami wodnym, ale czego nie robi się dla przyjaciół…

Na terenie parku byliśmy koło godziny 12, a park otwarty w sezonie letnim jest do godziny 20, co dawało nam sporo czasu na rozrywki. Kupiliśmy bilety w kasie i ruszyliśmy do przebieralni. Na marginesie bilet normalny kosztuje 119 zł, ale uprawnia do korzystania ze wszystkich atrakcji parku, nie tylko z tych w strefie wodnej. Jednak dla nas było to mało istotne, skoro głównie dla tej właśnie części przyjechaliśmy. Gotowi spotkaliśmy się przy basenach. Było, niestety, sporo ludzi i dzieci. W drodze do basenu zostałam kilkakrotnie ochlapana wodą przez wygłupiające się dzieciaki. W końcu powoli zanurzyłam się w wodzie, jak się okazało ,nie wszyscy poszli moim śladem. Mój chłopak i najlepszy kumpel po prostu wskoczyli do wody. Niestety, chwilę później i ja była wciągnięta pod wodę. Warcząc, zaczęłam na nich chlapać wodą i tak rozpoczęła się pierwsza wodna bitwa, którą z Anią przegrałyśmy. Po półgodzinnym pływaniu reszta stwierdziła, że idzie wypróbować zjeżdżalnie. Ja zdecydowałam się poprzyglądać na początku. Ania nie czekając na chłopców, ruszyła na zjeżdżalnie Aloha. Wydawała się w porównaniu do pozostałych w miarę łagodna. Natomiast Daniel z Piotrkiem zdecydowali się iść od razu na głęboką wodę i wybrali Kamikadze. Już sama nazwa brzmi intrygująco i przerażająco jednocześnie. Później obaj nabijali się z siebie nawzajem, który głośniej wrzasnął, gdy zapadnia na szczycie zjeżdżalni się otworzyła. Podobno przejażdżka była strasznie szybka, a woda uderzała z takim impetem, że gdybyś nawet chciał, to nie dało się oczu otworzyć. Później po wypiciu zimnych napoi w Tropical Barze ruszyliśmy razem we czwórkę na Tropical Splash - zjeżdżalnie z sześcioma torami, zakończonymi głębszymi rynnami pełnymi wody. Zjeżdżało się na specjalnych matach z wysokości 9 metrów, jak się dowiedzieliśmy u szczytu. Postanowiliśmy się ścigać na torach. Oczywiście, Piotrek dotarł na dół najszybciej. Jednak ja wciąż uważam, że wyścig nie był zbyt sprawiedliwy ze względu na dociążenie posturą. Piotrek - żywe 1,8 m, 73-kilowego, barczystego faceta. Ja (dla przykładu) 1,6 m, 58 kg i jak tu wygrać…

Po kilku wyścigach na zjeżdżalni Tropical Splash i krótkim chillu na leżakach ruszyliśmy się ogarnąć do powrotu.

Waterpark w Energylandii jest naprawdę fajnym miejscem, szczególnie gdy jedzie się w gronie przyjaciół. Jest wiele różnorodnych atrakcji do wyboru, a dodatkowo w ramach jednej wejściówki można także skorzystać z innych stref tematycznych. Nie ma również ograniczenia czasowego, jak w większości miejsc.
 

To może Cię zainteresować